Oglądanie filmu, który bez twojej książki wyglądałby zupełnie inaczej... bezcenne!
Okładka wydanej w 2013 roku mojej książki opisującej drugie dno zdarzenia w Emilcinie (a także Przyrownicy i Golinie)
Takie właśnie odczucia towarzyszyły mi, gdy śledziłem losy bohaterów nowego filmu Kaspra Bajona „Projekt UFO”. Bo jak trafnie ujął to jeden z recenzentów na Filmwebie: „Serial opiera się w głównej mierze na wyjaśnieniu lądowania w Emilcinie zaproponowanym przez Bartosza Rdułtowskiego w jego książce >Tajne operacje. PRL i UFO<”.
Wyobraźmy sobie zatem na moment, że film „Projekt UFO” powstaje przed 2013 rokiem. Czyli zanim zaprezentowałem Czytelnikom efekty mojego wielomiesięcznego śledztwa w sprawie Emilcina.
Bez dwóch zdań film Kaspra Bajona wyglądałby wówczas zupełnie inaczej.
Czego konkretnie nie zobaczylibyśmy wówczas w „Projekcie UFO”?
UWAGA SPOJLERY!
– Zacznijmy od początku, czyli jednej z głównych postaci, jaka pojawia się w filmie – Zbigniewa Sokolika. Wciela się on w lubelskiego pasjonata UFO – Witolda Wawrzonka. Przez całe lata Wawrzonek był w kontekście zdarzenia w Emilcinie postrzegany jako drugo- a może i trzeciorzędna postać. O tym, jak bardzo istotną, wręcz kluczową, rolę odegrał w całej tej historii, dowiedziano się dopiero z mojej książki. Nie mam wątpliwości, że przed 2013 rokiem Zbigniew Sokolik (Wawrzonek) mógłby jedynie mignąć w jakimś pojedynczym epizodzie. I tyle...
Kadr z filmu „Projekt UFO”.
Widać na nim Zbigniewa Sokolika, który gra postać Witolda Wawrzonka z Lublina
– Na pewno nie zobaczylibyśmy również wątku ośmieszenia Zbigniewa Sokolika przez Jana Polgara podczas kręcenia programu telewizyjnego. Warto tu zaznaczyć, że Jan Polgar to w rzeczywistości łódzki ufolog, Zbigniew Blania-Bolnar. Do incydentu z ich udziałem w TV doszło 18 kwietnia 1978 roku, czyli trzy tygodnie przed zdarzeniem w Emilcinie. Jego potwierdzeniem są informacje, na jakie natrafiłem, stając się posiadaczem archiwum Zbigniewa Blani. W nim to, w oddzielnej teczce, Blania przechowywał całą korespondencję prowadzoną z Witoldem Wawrzonkiem! Znamienne, prawda? Epizod telewizyjny był wcześniej zupełnie nieznany. Tymczasem, jak opisałem to w książce i jak ukazano to później w filmie „Projekt UFO”, stanowił klucz do zrozumienia emilcińskiej zagadki. Co warte podkreślenia, nie chodziło w nim o sfałszowane zdjęcie. Blania zaprosił do programu hipnotyzera, Lecha Emfazego Stefańskiego, i ten zahipnotyzował Witolda Wawrzonka. Podczas owej hipnozy wszczepiono mu fałszywe wspomnienia dotyczące rzekomego UFO-zdarzenia. Jak opowiadała mi w 2013 roku Helena Wawrzonek, jej mąż „był z tego powodu bardzo niezadowolony”.
Kadr z filmu „Projekt UFO”.
Widać na nim Jana Polgara, który gra postać łódzkiego ufologa – Zbigniewa Blani-Bolnara
– Kolejna istotna kwestia opisana dopiero w mojej książce, a ostatnio ukazana w filmie Kaspra Bajona, to szeroko pojęte konsekwencje wspomnianego zdarzenia w telewizji. W tym, stanowiący trzon filmu, konflikt między Zbigniewem Sokolikiem a Janem Polgarem (czyli Wawrzonkiem a Blanią). Jest to fakt niezwykle ważny dla zrozumienia prawdziwej natury incydentu w Emilcinie. W toku śledztwa uznałem, że to właśnie ten konflikt leżał u podstaw mistyfikacji emilcińskiej. Tak też po latach ukazał to w filmie Bajon.
Kadr z filmu „Projekt UFO”.
Napięte stosunki między Sokolikiem (Wawrzonkiem) a Polgarem (Blanią-Bolnarem)
– Konsekwencją zajścia z 18 kwietnia 1978 roku była decyzja Zbigniewa Sokolika o zemszczeniu się na Janie Polgarze za ośmieszenie go w programie. To właśnie chęć Witolda Wawrzonka, by odegrać się na Zbigniewie Blani za zniewagę podczas kręcenia programu, stała się podstawą mojej hipotezy wyjaśniającej zajścia w Emilcinie. Fakt ten jest w filmie „Projekt UFO” przedstawiony niezwykle dobitnie.
– W filmie ukazany jest również kolejny, jakże ważny szczegół, jaki odkryłem podczas mojego śledztwa. Chodzi o znajomości Witolda Wawrzonka (Sokolika) z synem Jana Wolskiego (Stefanem Kunikiem). Fakt, że Witold Wawrzonek znał w czasach przed zdarzeniem w Emilcinie syna głównego świadka, wiele wyjaśnia. Gdy zapytałem Helenę Warzonek o to, że jej mąż raczej się nie przyznawał nikomu, że znał przed Emilcinem syna Wolskiego, usłyszałem: „Tak. On na ten temat nic nikomu nie mówił. Nawet panu Blani”. Fakty te, co podkreśliłem w książce, dawały logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy całej mistyfikacji. Taki też ciąg zdarzeń ukazano w filmie „Projekt UFO”.
Witold Wawrzonek (po lewej), Jan Wolski (w środku) i Józef Wolski (po prawej)
[archiwum Krzysztofa Drozda]
– Wątku o liście, jaki Zbigniew Sokolik (podszywając się pod Helenę Podgórską) wysłał do kochanki Jana Polgara, by zainteresować go rzekomym lądowaniem UFO, również byście nie zobaczyli. W rzeczywistości historia ta wyglądała nieco inaczej, ale okoliczność wysłania przez Witolda Wawrzonka fałszywego listu, w którym podszywa się on pod fikcyjną osobę (Elżbietę Obłońską) do redakcji „Kuriera Polskiego”, jest faktem, który potwierdziłem w toku śledztwa. W zdobytej przeze mnie korespondencji Witold Wawrzonek chwali się dokonaniem tej mistyfikacji jednej z dziennikarek.
Kadr z filmu „Projekt UFO”. Jan Polgar (Zbigniew Blania-Bolnar) czyta sfałszowany przez Zbigniewa Sokolika (Witolda Wawrzonka) list, mający zainteresować go rzekomym spotkaniem z UFO
– Nie byłoby też w filmie promowanej przez Zbigniewa Sokolika hipotezy o tak zwanym USO – czyli Niezidentyfikowanych Obiektach Podwodnych. Podobnie jak sam Witold Wawrzonek także i jego nieliczne artykuły i wysyłane do prasy listy dotyczące owej hipotezy już w latach 90. obrosły w kurz. Prowadząc na potrzeby śledztwa bardzo długą kwerendę, jednak na nie natrafiłem. W tym, na opublikowany w lokalnej „Kamenie” 18 lutego 1979 roku artykuł Wawrzonka pt. „UFO z wody”.
List Witolda Wawrzonka na temat Emilcina i USO opublikowany
w „Przeglądzie Technicznym
Innowacje” 29 października 1978 roku [archiwum Bartosza Rdułtowskiego]
Artykuł Witolda Wawrzonka pt. UFO z wody opublikowany
w „Kamenie” 18 lutego 1979 roku [archiwum Bartosza Rdułtowskiego]
– Jeżdżącego wszędzie na rowerze Zbigniewa Sokolika, także w filmie by nie było. O tym, że był to ulubiony środek lokomocji Witolda Wawrzonka, opowiedziała mi wdowa po nim – Helena Wawrzonek. Jak mówiła mi w 2013 roku, Witold Wawrzonek jeszcze przed zdarzeniami w Emilcinie jeździł na rowerze na długie wycieczki, między innymi do Emilcina, gdzie mieszkał znany mu syn Jana Wolskiego!
Kadr z filmu „Projekt UFO”. Zbigniew Sokolik (Witold Wawrzonek)
rusza na swoją kolejną rowerową wyprawę
– Przechodząc do kwestii dla mnie najważniejszej – w filmie nie usłyszelibyśmy również znamiennych słów Zbigniewa Sokolika, który złowieszczo informuje Jana Polgara w kontekście kontaktu Kunika z UFO: „Po prawdzie, to nikt nie wie, jaka była moja rola…”. A rola odegrana przez Witolda Wawrzonka w emilcińskiej zagadce została przez Kaspra Bajona ukazana właśnie tak, jak w 2013 roku opisałem to w swoim śledztwie. To właśnie Zbigniew Sokolik (Witold Wawrzonek) stał za mistyfikacją.
– A jak tego dokonał? Na końcu książki zaproponowałem swoją hipotezę tłumaczącą całe zajście w Emilcinie. Kluczową rolę odgrywała w niej hipnoza. Moim zdaniem tłumaczyła wszystkie zagadkowe fragmenty mistyfikacji, na czele z tym, że Wolski był przekonany co do prawdziwości swoich przeżyć. Dokładnie taki sam scenariusz zaprezentowany został w „Projekcie UFO”.
Kadr
z filmu „Projekt UFO”. Motyw hipnozy od początku towarzyszy widzom filmu Kaspra
Bajona.
O czym zatem byłby „Projekt UFO”, gdyby nakręcono go przed moim śledztwem i ukazaniem się książki „Tajne operacje. PRL i UFO”? Na pewno nie o rywalizacji dwóch pasjonatów UFO, publicznym ośmieszeniu jednego przez drugiego, decyzji o zemście oraz o hipnozie rzekomego świadka UFO. W sumie, to nie wiem o czym mógłby być.