Od 15 lat piszę książki, a od 12 je wydaję. „Tajne operacje. PRL i
UFO” to moja dwudziesta publikacja. Oczywiście nie o ilość tu chodzi i nigdy
chodzić nie będzie. Zawsze chodzi o jakość. A pod tym względem od momentu
oddania tej książki do druku miałem pewność, że jest to moja najlepsza publikacja.
Późniejsze głosy wielu czytelników potwierdziły moją opinię.
A jednak dla kilku osób pasjonujące śledztwo, które
zaprezentowałem w książce „Tajne operacje. PRL i UFO” zamiast przyczynkiem do
ciekawej dyskusji, stało się impulsem do ubliżania mi i szkalowania
mojej osoby.
Rację miał mój znajomy publicysta Maciej Bartków – autor m.in. książki
Werwolf na Górnym Śląsku – który, gdy
tylko skończył czytać moją publikację, zadzwonił i stwierdził:
Bartku – dowody na mistyfikację w Emilcinie,
jakie przedstawiasz, są niepodważalne! Spodziewaj się zatem, że wszelka
dyskusja zawiedzionych fanów UFO sprowadzać się będzie do personalnych ataków na ciebie oraz do pisania po forach zwykłych paszkwili na twój temat!
Niestety, Maciek miał rację.
Na
chybił trafił
1 listopada 2013 roku – sześć tygodni po premierze mojej książki –
Pan Arkadiusz Miazga, który prowadzi rejestrację relacji o UFO, stwierdził na
swoim blogu:
Tajne operacje PRL i UFO to
niestety kolejne bzdety jak z ekipy
Macierewicza z których autor próbuje
zrobić koło siebie szum i sensację, ale jak widać się nie udało bo tego gniota nikt nie chce kupić za tak
kosmiczną cenę. Gdyby żył , Wolski, Blania i inni świadkowie wtedy mógłbym powiedzieć,
że to dobra robota, ale gdy nie żyją wszyscy świadkowie można sobie na życzenie
ułożyć scenariusze jakie się tylko chce, a autor jako czołowy dezinformator chce na tym żerować. Dla mnie Emilcin jest jeden ;) [we
wszystkich cytatach zostawiam oryginalny zapis – B.R.]
Można by sądzić, że bloger, chcący uchodzić za wiarygodnego, wyraził
opinie o mojej książce dopiero po jej wnikliwej lekturze. Zwłaszcza, gdy są to
stwierdzenia typu:
- kolejne bzdety,
- autor próbuje zrobić koło siebie szum i sensację,
- tego gniota nikt nie chce kupić,
- autor jako czołowy dezinformator chce na tym żerować,
Tymczasem, 14 listopada 2013 roku na forum Infra Pan Arkadiusz
Miazga przyznaje wprost:
Książki nie czytałem, ale
znajomy mi pożyczy te ”rewelacje”.
Szkoda, że Pan Miazga ewidentnie nie zna podstawowych prawideł
publicystyki: nie wypowiadamy się o publikacjach, których nie czytaliśmy, bo: primo – nie przystoi, secundo – można się łatwo ośmieszyć.
Ale to był dopiero początek awantury, jaką w związku z moją książką
postanowił rozpętać Pan Arkadiusz Miazga. W późniejszym czasie toczyła się ona zasadniczo
na dwóch „frontach” – na blogu Pana Miazgi oraz na zaprzyjaźnionym z nim forum
Infra, gdzie wspierany był przez kilku swoich kolegów – również gorliwych fanów
UFO. Przy czym, na blogu Pana Miazgi – jak skarżyło mi się już kilkudziesięciu
czytelników (!) – wszelkie wysyłane tam posty, mające bronić mojej książki i
osoby, były i są do dziś blokowane przez Pana Miazgę. Na forum Infra problem
niewygodnych wpisów został rozwiązany inaczej.
Gdy
argumentów brak…
Jednym z najbardziej agresywnych członków forum Infra okazał się
Czakrawartin. Widząc, że trudno mu prowadzić równorzędną potyczkę intelektualną
z kilkoma osobami na forum – choćby z Piotrem Wanatowiczem (Vanem) – jegomość znalazł
okrężny sposób na podważenie wiarygodności broniących mojej książki osób. Jaki?
Prosty jak drut. Zdaniem Czakrawartina wszyscy, którzy piszą pozytywnie o mojej
książce na forum Infra, są moimi płatnymi agentami, albo… to jestem ja sam. Poniżej
kilka przykładów wypowiedzi Czakrawartina:
- Nie wiem czemu, ale mam
przekonanie coraz głębsze kim jest Van tak naprawdę. [27
grudzień 2013]
- Jeszcze tak na marginesie, do
wszelkich "martwych dusz" - jak już zakładacie nowe konta do obrony
argumentów RB, to na Boga, zmieniajcie chociaż styl wypowiedzi, bo to da się od
razu poznać :-) [27 grudzień 2013]
- Dzisiaj już jasno widać, że Wan i podobne nicki podbijające temat byli
panem Rdułtowskim. [23 marzec 2014]
W pewnym momencie „dyskusji” Czakrawartin posunął się jeszcze
dalej i wszystkich dyskutantów piszących pozytywnie o mojej książce posądził o
zmowę:
Ja nie obwiniam was o bycie
jedną osobą, tylko o zorganizowane
działanie, co widać jak na dłoni. Już któryś raz pojawiają się nowi
użytkownicy tylko po to by popisać o Wolskim i wesprzeć RB. Oczywiście całkiem
przypadkiem!!!! To naprawdę jest szyte tak grubymi nićmi, że aż śmieszy.
Chcecie na siłę utrzymać zainteresowanie tą ksiązką, tylko po to, żeby o niej
cały czas mówiono. Biedni marketingowcy
biednego wydawcy... Nie macie za grosz doświadczenia a teraz to się nawet
nie kryjecie. [28 grudzień 2013]
Kilka dni temu Czakrawartin dodał zaś:
Taką mam tylko małą radę to
pana Bartosza - jak się tworzy w sieci swoje alter ego, to żeby brzmiało
wiarygodnie, możeby chociaż pomyśleć o zmianie stylu wypowiedzi i nie
popełnianiu ciągle tych samych błędów logicznych?? Jakoś dziwnie zwolennicy tej
hucpy myslą i wypowiadają się jednakowo :-) [19 czerwca 2014]
Pomysł na przypisywanie mi pisania postów na forum Infra pod różnymi
nickami ochoczo podchwycił Pan Arkadiusz Miazga – miłośnik niepodważalnych
faktów:
Widzę, że nagle wysypało się
kilka nowych nicków ciekawe, śmiem
twierdzić, że zapewne ukrywa się tam sam Pan RB, który monitoruje
sprawę. Dobitnie widać, że komuś
cholernie zależy na podgrzewaniu tematu tej książki - jeszcze na forum
nigdy takiego czegoś nie było. Jak widać kiepska spekulacja się nie sprzedała
dlatego takie duże halo. Czy wszyscy fanatycy
rdułtowskiego są tacy ślepi i ogłupieni tym co napisał RB. [28 grudzień
2013]
W sprawie notorycznego oskarżania mnie o podszywanie się pod
innych dyskutantów głos zabrał m.in. Tsugumi:
Widzę, że u niektórych
dyskutantów występuje syndrom oblężonej twierdzy. Ktokolwiek nowy pojawia się
na forum, a jeszcze twierdzi, że widzi pozytywy w książce, której tytułu
nie wymieniamy, to traktowany jest jako co najmniej podejrzany o to, że jest
tajnym agentem autora tejże książki. [28 grudzień 2013]
Na wpis Tsugumi zareagował RysiekINFRA… adresując swoją odpowiedź wprost
DO MNIE!:
Panie Bartoszu, ależ nie trzeba nam się tłumaczyć. To zrozumiałe, że skoro się popełniło
dzieło należy je wypromować, nikt nie ma o to pretensji. Natomiast nieustanne
wałkowanie tematu, który tu nie znalazł poklasku, a są tu osoby, które zajmują
się tematem równie wnikliwie jak Pan, jest niesmaczne. [28 grudzień 2013]
Im bardziej miażdżące argumenty w obronie mojej książki wyciągali
Van, Tsugumi, Kosma, Fragles, tym bardziej agresywna stawała się dyskusja.
Poniżej przykład. Van przedstawił jeden z bardziej oczywistych (gdy ma się choć
odrobinę oleju w głowie!) i niepodlegających dyskusji wniosków, jaki wynika z
dokumentów przytoczonych w mojej książce, stwierdzając:
Książka Rdułtowskiego dowodzi, że najbardziej wiarygodny i
najlepiej przebadany przypadek spotkania z UFO to tendencyjnie przebadana
ściema.
Zamiast argumentów, początkujący entuzjasta UFO Przemekkk666 (na
You Tube piszący jako UFOPOLSKA666) – udzielił
takiej oto odpowiedzi:
To zdanie dowodzi, że jesteś
razem z Rdułtowskim (choć pewnie BR to Ty)
totalnym ignorantem w temacie UFO. [15 czerwiec 2014]
Wątek pomawiania mnie o wpisy na forum Infra trwa nadal. Kilka dni
temu niejaki Northwood napisał:
Panowie... Ja się dziwię, że ta
jałowa dyskusja ciągnie się od kilku miesięcy. Fakt,
że p. Bartosz R. sam udziela się w tym wątku to oczywista oczywistość. Nie
muszę chyba podawać pod jakim nickiem. I to jest największą żenadą, a nie treść książki. [18 czerwca
2014]
Muszę powiedzieć, że byłbym jednak bardzo ciekaw pod jakim to nickiem
występowałem na forum INFRA? Jako Van? Ciekawe co na to powie prawdziwy Van –
Piotr Wanatowicz (dostępny również na Facebooku), który kilka dni temu na moim
blogu napisał:
Na forum Infra odzywałem się
pod nickiem Van i pewnie dawno bym odpuścił dyskusję, gdyby ludzie o przeciwnych
poglądach po prostu uznali różnice naszych zdań, a nie, w agresywny sposób, ogłaszali swoje rzekome intelektualne zwycięstwo,
na które jedynym argumentem było to, że jestem rzekomo awatarem Bartosza
Rdułtowskiego lub opłacanym przez niego klakierem.
By więc nie było wątpliwości: nazywam się Piotr Wanatowicz, nigdy nie
widziałem się z Bartoszem Rdułtowskim a o jego istnieniu dowiedziałem się w
listopadzie 2013 gdy kupiłem jego książki. Chciałbym oficjalnie oświadczyć,
że to nie Rdułtowski mnie, ale ja jego finansuję! Wydałem kilkadziesiąt złotych
na jego publikację i nie żałuje ani złotówki, bo facet profesjonalnie wyręczył
mnie w tym, na co sam zawsze miałem ochotę a nigdy nie miałem wystarczająco
dużo czasu i zapału: zebrał i przeanalizował wszystkie dostępne (i niedostępne)
informacje na temat jednego z arcyfrapujących mitów mojego dzieciństwa. Uważam,
że publiczne chwalenie czyjejś dobrej i rzetelnej pracy jest rzeczą normalną.
Zawsze tak robiłem i będę robił dalej.
Aha – jeśli chodzi o Piotra Wanatowicza (Vana), to 14 czerwca 2014
roku został na forum Infra zbanowany. Pod jego ostatnią wypowiedzią
zamieszczono komentarz: Ban za kryptoreklamę i kolejną próbę
ożywienia marketingowej akcji związanej z książką.
Jeżeli czytelnicy myślą, że to już wszystko, na co stać „speców”
od Emilcina z forum Infra, to muszę ich rozczarować. Chyba za „najprzyjemniejszy”
komentarz, jakim obdarzono na tym forum moją książkę, uznać trzeba stwierdzenie
osoby ukrywającej się pod nickiem RysiekINFRA. Pisze on:
Jestem po lekturze książki pana
B.R. i jestem porażony – jak można tak bogaty materiał przerobić na papier toaletowy i jeszcze do tego dodać odrobinę ekskrementów i zrobić
KSIĄŻKĘ? [18 styczeń 2014]
Gdy część osób zniesmaczonych i oburzonych tym, co dzieje się na forum
Infra, postanowiło wypowiedzieć się na ten temat na moim blogu, Czakrawartin
stwierdził:
Bartosz Er zachowuje się jak
kacyk, który myśli, że dzięki kilku krzykaczom zatai fakty.
Oczywiście na forum Infra dostało się również moim dwóm
współpracownikom, dzięki których pomocy powstała książka „Tajne operacje. PRL i
UFO”: Adamowi Chrzanowskiemu oraz Krzysztofowi Drozdowi. Ale to już sobie
darujmy…
W
obliczu faktów
Jeżeli w jakimś temacie usiłuje się kogoś krytykować,
bezapelacyjnie samemu należy mieć w nim duże rozeznanie.
W jednym z wpisów na forum Infra w temacie Emilcina Pan Miazga
wypowiedział się na temat książki Zbigniewa Blani „Emilcin szesnaście lat
później”. Pisze tak:
„Emilcin szesnaście lat
później” – ja jej nie kupowałem stara
gwardia ufologów mocno skrytykowała tą książkę, ze tak właściwie oprócz
zmiany okładki nic nowego tam nie ma?
W odpowiedzi na ten wpis wypowiedziało się jeszcze dwóch innych SPECJALISTÓW
OD EMILCINA z forum Infra.
Arek stwierdził: Niestety
również nie mam tej ksiązki.
Czakrawartin dodał: Niestety
nie mam tej książki. Słyszałem tylko o niej. Nawet w necie jej kupić nie da
się, więc musiała chyba wyjść w małym nakładzie.
Panowie, pocieszę Was – ja też tej książki całej nie mam! Czemu?
Bo, o czym najwyraźniej nie macie zielonego
pojęcia szanowni specjaliści od Emilcina, książka Zbigniewa Blani „Emilcin
szesnaście lat później” NIGDY SIĘ NIE UKAZAŁA! Jej maszynopis został po śmierci
Pana Zbyszka zniszczony. Znam dokładną historię tego wydarzenia, ale to sprawy
prywatne i nie miejsce tu na ich przytaczanie. Mogę tylko dodać, że mam w swoim
archiwum fragmenty tej książki – mniemam jako jedna z niewielu w Polsce osób! A
może i jedyna! A to, co zdaniem Pana Arkadiusza Miazgi krytykowała stara
gwardia polskich ufologów, to była zupełnie inna publikacja Pana Zbyszka Blani!
To były dwa nowe wydania książki „Zdarzenie w Emilcinie”. Ukazały się one
odpowiednio pt. „Z archiwum X – akta ufologiczne” oraz „UFO kroniki
emilcińskie”. Ponieważ – w przeciwieństwie do niektórych „mistrzów intelektu” –
nie lubię pisać o książkach, których nie mam lub nie czytałem, to pracując nad
Emilcinem sumiennie uzupełniłem moje archiwum o ową trzecią edycję „Zdarzenia w
Emilcinie”. Chciałem mieć pewność, że faktycznie nie ma w niej nic nowego. Drugą
edycję miałem w swoich zbiorach od 1997 roku. Kupiłem ją w księgarni na Rynku w
Krakowie i po powrocie do domu ze smutkiem stwierdziłem, że nowa jest tylko
okładka i tytuł. Stare czasy…
![]() |
Zapowiedź książki "Emilcin 16 lat później", jaka znalazła się na końcu książki "Zdarzenie w Emilcinie. Mimo zapowiedzi książka nigdy nie została wydana! |
![]() |
Trzy edycje książki Zbigniewa Blani pt. "Zdarzenie w Emilcinie". Druga i trzecia ukazała się pod innym tytułem. |
Skoro o konkretach mowa, to warto może zobaczyć jak wygląda
polemika na forum Infra. Kto obraża, a kto podaje fakty i dyskutuje na
poziomie. Poniżej krótka wymiana zdań pomiędzy Arkadiuszem Miazgą i Piotrem
Wanatowiczem (Vanem):
Arkadiusz Miazga: Religię
tworzy RB sprawą ostatniej książki, ponieważ nie przedstawił żadnych
realnych dowodów a jedynie śmieszną spekulację, której też niestety nie
udowodnił i nie wyjaśnił Emilcina choć tego bardzo w swoim zamierzeniu z góry
chciał - i on pisze o rzetelności, wiedzy i weryfikowaniu jej?
Piotra Wanatowicza (Vana) na powyższe stwierdzenie odpowiada:
Rdułtowski zebrał wszystkie
publikacje na temat Emilcina - to twoim zdaniem brak wiedzy lub niechęć do jej
weryfikowania?
Postawił tezę o mistyfikacji
służb specjalnych i zamiast ją udowodnić musiał przyznać, że była błędna - to
twoim zdaniem brak rzetelności i nie weryfikowanie wiedzy?
Zdobył archiwa Blani i
Wawrzonka i jako pierwszy badacz opublikował dokumenty pokazujące kulisy
wydarzeń oraz oryginalne nagrania z badań. Zrobił całą masę wywiadów -
publikuje nawet te, które nie wspierają jego tez. Nowe dokumenty, nieznane
nagrania, wywiady z osobami których nikt na ten temat wcześniej nie pytał - to
twoim zdaniem brak wiedzy?
Nie publikuje jedynie wniosków,
ale cytuje wypowiedzi i reprodukuje dokumenty tak żeby każdy mógł je
samodzielnie ocenić - to twoim zdaniem brak rzetelności?
Wyraźnie oddzielił część w której UDOWADNIA, że Blania nie był
rzetelnym badaczem, a więc jego badania na temat Emilcina można włożyć między
bajki, od części, w której STAWIA HIPOTEZĘ o hipnozie i pokazuje argumenty tą
hipotezę potwierdzające.
Mnie jego hipoteza przekonuje,
także dlatego że wszystko co mi się wcześniej wydawało na temat Emilcina okazało
się nieprawdą:
- Adaś Popiołek nie widział
UFO;
- Wydarzenie z Goliny było
mistyfikacją;
- Przyrownica była
mistyfikacją;
- Nigdy nie przeprowadzono na
Wolskim poważnych badań medycznych, psychiatrycznych ani psychologicznych;
- Wszystko świadczy, że był
osobą wykonującą każde polecenia a nie jak twierdzono odporna na hipnozę;
- Wolskich nie był ufologiczną
dziewicą, bo z jego rodziną przyjaźnił się Wawrzonek, który już wcześniej robił
ufologiczne mistyfikacje i który chciał udowodnić swoją tezę o podwodnych
charakterze zjawisko UFO.
Tymczasem w dalszej części swojej wypowiedzi Pan Miazga ponownie
mnie obraża, pisząc tak:
Śmieszne, ale od tej pory mogę
wprost napisać, że to największy
szkodnik polskiej współczesnej ufologii zastąpił najwyraźniej Blanię, który
również w swoich chorych animozjach ośmieszał wielu rzetelnych badaczy i ich
pracę, samemu prócz Emilcina nic nie czyniąc.
Dla porządku zamieszczam jeszcze odpowiedź Vana:
Blania nie ośmieszał wielu
rzetelnych badaczy, ale twojego mentora - Bzowskiego i to chyba najbardziej cię
boli. Do czasu opublikowania przez Rdułtowskiego archiwum Blani, Blania
uchodził za najbardziej profesjonalnego badacza w Polsce. To samo stało się z
Buddem Hopkinsem gdy wyjątki z jego archiwum zaczęła publikować jego żona -
wszystko okazało się ściemą. Ciekawe co by wyszło gdyby znaleźć archiwa innych
"rzetelnych" badaczy? I chyba
właśnie to jest dla was tak przerażające i wywołuje tak paniczne ataki na
Rdułtowksiego.
W jednej z kolejnych prób udowodnienia mi pisania nieprawdy, Pan
Miazga stwierdził:
Wawrzonek nigdy nie był żadnym
ufologiem nie wiem dlaczego Rdułtowski przypina mu taką łatkę, pasjonat a
ufologa to dwie różne sprawy?
Kilka dni później Pan Miazga dodał:
Wawrzonek van nie był ufologiem
pokaż mi choć jeden jego artykuł czy
raport w żadnej organizacji nie
figurował jako badacz/ufolog a na
kongres może przyjść każdy co nie oznacza, że jest aktywnym ufologiem.
Jedno zdanie i trzy nieprawdy! Trzeba mieć talent! Na stwierdzenie
Pana Miazgi odpisał Piotr Wanatowicz (Van):
W książce Rdułtowskiego wymienionych jest 15 artykułów prasowych o
UFO napisanych przez Wawrzonka, w tym (w całości cytowany) szczegółowy raport z jego badań
w Emilcinie opublikowany w kwartalniku UFO. Nie chce mi się teraz tego szukać w
książce Rdułtowskiego, więc Ci nie powiem czy formalnie był członkiem jednej z
wielu powstających wtedy organizacji ufologicznych czy nie. Tak czy inaczej był
w kontakcie z czołowymi ówczesnymi badaczami UFO(…).
Od siebie dodam, że w mojej książce są też zdjęcia, na których
Witold Wawrzonek bierze aktywny udział w najbardziej prestiżowych zjazdach
ufologicznych w Polsce, na których ma odczyty! Jest też reprodukowana jego
korespondencja z licznymi polskimi ufologami. A co do członkostwa, to był on
członkiem Lubelskiego Klubu Popularyzacji i Badań UFO! Reasumując – Witold
Wawrzonek był pełnoprawnym i do tego znanym polskim ufologiem. Oczywiście
znanym dla tych, którzy na polskiej ufologii się znają…
Ufolog z Lublina - Witold Wawrzonek - w trakcie II Ogólnopolskiego Zjazdu Ufologicznego w Szczecinie [za: kronika Lubelskiego Stowarzyszenia Fantastyki „Cytadela Syriusza”] |
Przyganiał
kocioł…
Kluczowym punktem ataku Pana Miazgi na moją książkę stała się
sprawa okładki i tytułu. (…) on
szuka na siłę mistyfikacji w Emilcinie, ale to Rdułtowski swoją okładką celowo wprowadza w błąd i ogłupia
potencjalnego czytelnika, że za sprawą Emilcina stoją służby PRL, to jest
manipulacja i tak trzeba to wprost nazywać. Sam sądziłem po tak
''sensacyjnej'' recenzji, że okładka plus dokumenty z IPN mogą faktycznie
dowodzić udziału tajnych służb a tu lipa chwyt marketingowy.
Inny przykład:
Przypadkowo wpadłem na wywiad
RB w sprawie Emilcina zapoznawszy się z nim mogę powiedzieć. Pan RB nadal
manipuluje i celowo w błąd wprowadza czytelników ponieważ jak sam w książce
stwierdził tajne służby za Emilcinem nie stały – nie ma takiego dowodu –
zapytuję dlaczego w tytule artykułu ( na pewno RB zażyczył sobie autoryzacji i znał
tutuł) tak jak tytule jego książki nadal jest słowo tajne służby PRL i
mistyfikacje – przecież to do cholery świadome okłamywanie Czytelników ! Gdzie
Pana rzetelność Panie Rdułtowski ? Pan tak ochoczo krytykuje i ośmiesza polską
ufologię w której nigdy nic nie zrobił pożytecznego !
Zacznę od ustosunkowania się do uwagi odnośnie artykułu w
„Dzienniku Polskim” pt. „Wizyta kosmitów była mistyfikacją służb specjalnych”.
Otóż – wbrew twierdzeniom Pana Miazgi – nie autoryzowałem tego tytułu! Wywiad
przeprowadził ze mną redaktor Marek Adamowicz z „Dziennika Bałtyckiego”. Materiał ukazał się w weekendowym
dodatku i był zatytułowany: „Jak to faktycznie było z Obcymi”. Później wywiad
ten reprodukowały kolejne polskie gazety należące do Polskapresse – w tym
„Dziennik Polski”. O zmianie pierwotnego tytułu nie wiedziałem – nikt mnie o to
nie pytał. Gdyby mnie ktoś spytał, nie zgodziłbym się na taką zamianę!
A teraz kilka słów o okładce i tytule mojej książki. Kwestię tą
wyjaśniłem m.in. w wywiadzie jakiego udzieliłem Damianowi Treli. Padło w nim
bowiem takie pytanie:
Okładka książki już na wstępie
sugeruje, że wyjaśnienie zagadki Emilcina będzie dotyczyć tajnych peerelowskich
operacji. Przyznam, że gdy sięgałem po twoją książkę liczyłem na wyprowadzenie
na światło dowodów, które zasugerują taki wątek. Czytając twoją książkę ma się
wrażenie, że hipoteza ,,tajnych operacji” w którymś momencie została urwana
na rzecz innych, alternatywnych wyjaśnień.
Odpowiedziałem następująco:
Jak już wspomniałem, od takiej
hipotezy – tajnej operacji naszych specsłużb – w moim dochodzeniu wyszedłem. A
że chciałem, aby Czytelnik przeżył to śledztwo tak jak ja, to postanowiłem spotęgować
to odczucie tytułem książki i jej okładką. Jak widać – udało się J Hipoteza tajnej operacji została zaś w
toku śledztwa urwana, gdyż nie znalazłem dowodów, które by ją wspierały!
Pozostając jeszcze na moment w temacie „manipulowania” okładką i tytułem
muszę przyznać, że dziwi mnie niepomiernie beztroska z jaką Pan Arkadiusz Miazga
z Ropczyc formułuje swoje oskarżenia. Bo
czy może takie zarzuty stawiać ktoś, kto reklamując tekst własnego opracowania
o UFO stworzony jedynie w postaci elektronicznej (konkretnie jako pdf), promuje
go tak, jakby to była autentyczna książka wydana na papierze lub chociaż na
płytce CD/DVD? Proszę spojrzeć na poniższą reklamę zamieszczoną na facebookowym
profilu Radio Paranormalium, prowadzonym przez kolegów Pana Miazgi.
![]() |
Myląca reklama pdf o UFO zamieszczona na facebookowym profilu Radio Paranormalium |
A przecież opracowanie Pana Miazgi nawet papieru i CD/DVD nie
wąchało. Jest to tylko pdf rozsyłany za „co łaska” po internecie. Nie czytałem
tego opracowania więc trudno mi się samemu wypowiedzieć, czy jest w nim opisane
zdarzenie, w którym nad jakąś podkarpacką chałupą wisi wielki spodek – jak
pokazuje to okładka. Ale pewnie jest, skoro Pan Miazga przywiązuje taką wagę do
tego, co pokazuje na okładce oraz co potem czytelnik znajdzie w środku. Kończąc
ten temat jeszcze taka formalna uwaga. Na załączonym powyżej zdjęciu reklamy na
facebookowym profilu Radio Paranormalium Pan Miazga stwierdza:
Dziękuję wszystkim za duże
zainteresowanie i zakup mojej książki
UFO nad Podkarpaciem. Cieszę się, że moja skromna pozycja wypełniła pustkę wydawniczą na temat polskiej ufologii od ponad 16 lat.
Po pierwsze, jest absolutną nieprawdą, że w ciągu minionych 16 lat
w Polsce nie ukazała się żadna książka traktująca o polskiej ufologii. I dziwię
się, że akurat Pan Arkadiusz Miazga tego nie wie, lub celowo o tym zapomina.
Otóż np. w 2010 roku ukazała się książka mentora Pana Arkadiusza Miazgi – czyli
Pana Kazimierza Bzowskiego – pt. Z
pamiętnika ufologa.
![]() |
W ciągu minionych 16 lat ukazało się w Polsce kilka książek traktujących o polskiej ufologii |
Po drugie dwa tygodnie przed premierą pdfa Pana Miazgi (swój wpis
Pan Arkadiusz Miazga zamieszcza 3 października 2013 roku) ukazała się moja
książka „Tajne operacje. PRL i UFO”, która ewidentnie traktuje o polskiej
ufologii.
Po trzecie i najważniejsze – nie pojmuję na jakiej podstawie Pan
Arkadiusz Miazga mówi o swoim pdfie jak o książce? Przecież, aby coś było
książką (nawet w wersji elektronicznej), musi posiadać ISBN! Tak jak samochód
musi do ruchu ulicznego posiadać tablice rejestracyjne. Be takich tablic
kierowca staje się zwykłym piratem i drogowym przestępcą! A pdf Pana Miazgi
czegoś takiego jak ISBN nie posiada. Więc pisanie o nim, jak o książce, jest pobożnym
życzeniem Pana Miazgi, zaś reklamowanie go jako książki rażącym oszukiwaniem
Czytelników prawdziwych książek.
Rozumiem dramat Pana Arkadiusza Miazgi i jego kilku sfrustrowanych
kolegów – twórców forum Infra – od lat zadzierających głowę w nadziei dostrzeżenia
UFO. Rozumiem, że jako osoby czynnie zaangażowane w sprawę UFO, nie mogą przeboleć,
że udowodniłem setkom polskich czytelników, iż najsłynniejszy polski tego typu
przypadek jest mistyfikacją. Moja książka jest dla Pana Miazgi i kilku innych
fanów UFO z pewnością bolesną lekcją pokory
względem faktów. A te są takie – o czym piszę na ponad 700 stronach książki
posiłkując się twardymi dowodami w postaci akt i nagrań z archiwum Zbigniewa
Blani oraz archiwów kilku innych osób – że śledztwo, jakie w Emilcinie
przeprowadził Zbigniew Blania nie było rzetelne i prowadziło do z góry
upatrzonego celu – uwiarygodnienia tego zdarzenia. JAKOŚ DO TYCH 700 STRON
MOJEJ KSIĄŻKI ŻADEN Z „MISTRZÓW INTELEKTU” NA FORUM INFRA NIE POTRAFI SIĘ
RZECZOWO ODNIEŚĆ – LUB ZWYCZAJNIE SIĘ BOI! A to jest zasadniczy morał płynący z mojej
książki. Moja hipoteza, to tylko hipoteza. Dlatego też nazywam ją: HIPOTEZĄ.
Jak ktoś nie rozumie definicji tego słowa, polecam zaglądnąć do słownika! I
choć uważam ją prywatnie za rozwiązanie zagadki emilcińskiej (bo tłumaczy ona
WSZYSTKIE niewyjaśnione dotąd kwestie, nie ma ANI JEDNEJ LUKI, a do tego
IDEALNIE PASUJE DO PRZYCZYNOWO-SKUTKOWEGO CIĄGU ZDARZEŃ), to wciąż nazywam ją
tylko hipotezą. I w książce podkreślam to wyraźnie! Właśnie po to, aby – co docenia
wielu jej rozsądnych czytelników – fakty były oddzielone od hipotez! Ale czy
może to pojąć ktoś, kto, jak dowodzi poniższy film, nie odróżnia od siebie pojęć:
prostopadły i równoległy, a gdy świadek mówi, że zdarzenie miało miejsce 3 czerwca on pisze, że 6 czerwca? Raczej nie…
Reportaż o
UFO nad Rzeszowem "made in" Arkadiusz Miazga
Szkoda, że otworzony przez Piotra Wanatowicza (Vana) na forum
Infra wątek „Emilcin wyjaśniony? Nowa książka Bartosza Rdułtowskiego” został
zamknięty, jako niewygodny dla tego forum.
Szkoda, że wszyscy dyskutanci, którzy rzeczowo bronili mojej
książki, byli notorycznie obrażani i posądzani o płatny marketing a potem zbanowani
przez administratorów tego forum jako niewygodni dla ich poglądów.
Szkoda, że zostałem na tym forum wielokrotnie zniesławiony, pomówiony
i obrażony tylko dlatego, że napisałem książkę obnażającą największe polskie
ufologiczne oszustwo.
Szkoda, że w drugim wątku na tymże forum pt. „Incydent w Emilcinie
(Jan Wolski opowiada...)”, gdy już grupka kilku oszalałych z nienawiści do mnie
członków i stałych bywalców forum Infra pozbyła się wszystkich niewygodnych dla
siebie dyskutantów (moich rzekomych awatarów), dalej wylewa na mnie pomyje.
Ale z drugiej strony, ma to swoje duże plusy. Czytelnicy nie są
głupi i czytając każdy z tych wątków w mig pojmą, czemu to Pan Arkadiusz Miazga
i jego koledzy tak bardzo zatracili kontakt z rzeczywistością i kulturą. A gdy
do tego przeczytają na moim blogu, jak to jakiś czas temu nie wykazałem
najmniejszego zainteresowania propozycją Pana Arkadiusza Miazgi, aby wydać jego
książkę o UFO (tą, która zakończyła swój żywot jako rozsyłany za „co łaska”
pdf), wszystko stanie się czytelne… Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…
A że m.in. właśnie o to chodzi, zacytuję ponownie Pana Arkadiusza Miazgę, który
tuż po premierze mojej książki formułował takie oto inwektywy:
(…) autor próbuje zrobić koło siebie szum i sensację, ale jak widać
się nie udało bo tego gniota nikt nie
chce kupić za tak kosmiczną cenę.
Kończąc ten niecodzienny dość wpis na bloga mam jeszcze
następujące uwagi. Otóż:
- nigdy nie rejestrowałem się na forum Infra,
- nigdy nie zamieściłem na tym forum ani jednego nawet słowa,
- nigdy nikogo nie prosiłem, aby pisał tam coś w moim imieniu,
- nigdy nikomu nie zapłaciłem za pisanie pozytywnych komentarzy o
moich książkach!