Bezwzględnie najwięcej informacji zdobyłem jednak w ciągu minionych dwóch lat śledztwa. Wiele z nich kazało mi zrewidować moje wcześniejsze poglądy. Jedna ze zdobytych relacji pochodziła od urodzonego w Bytomiu niemieckiego inżyniera. W 1948 roku opowiedział on brazylijskiemu dziennikarzowi o swoich tajnych eksperymentach z lat drugiej wojny światowej. Jak twierdził, opracowana przez niego w Niemczech w 1941 roku konstrukcja, miała mieć kształt dysku, składać się z trzech sekcji, nie posiadać załogi i latać bezgłośnie. Jak ustaliłem, w kolejnych latach podobnych świadectw pojawiło się znacznie więcej. W połowie 1950 roku na przestrzeni zaledwie dwóch miesięcy w różnych częściach świata niespodziewanie ujawniło się kilkunastu projektantów oraz świadków, twierdzących, że w Trzeciej Rzeszy istniał jakiś tajny program budowy pojazdu o kształcie zbliżonym do latającego dysku. Grzebiąc w materiałach z 1950 roku, zdobyłem też informacje sugerujące, że prototypy niemieckich dysków zostały tuż po wojnie przejęte przez Wielką Brytanię. Najbardziej frapujące było jednak to, że z każdym miesiącem swojego śledztwa coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że tajemnica niemieckich latających talerzy stanowiła fragment innej, znacznie większej i jeszcze bardziej skomplikowanej zagadki...
[W sprzedaży dostępne są już dwa pierwsze tomy Kryptonimu V-7. Całość śledztwa obejmować będzie sześć tomów.]