wtorek, 19 marca 2024

„Sprzymierzeniec” – czyli mój pierwszy thriller SF

 


Czy beletrystyka ma gwarantować jedynie rozrywkę? Rozpoczynając pół roku temu pracę nad moją pierwszą powieścią, przyjąłem założenie, że oczekuję od niej znacznie więcej. Przede wszystkim, zdecydowałem, że chciałbym dać Czytelnikom pretekst do przemyśleń i refleksji. Z takim też warunkiem pieczołowicie tworzyłem zawiłą intrygę „Sprzymierzeńca”. Tak zawiłą, że chcąc Wam teraz przybliżyć, o czym dokładnie jest mój thriller SF, muszę się mocno głowić, aby zbytnio nie „spojlerować”. Coś niecoś mogę jednak zdradzić.

W marcu 1945 roku niemiecki wywiad wojskowy otrzymuje niezwykłą propozycję. Osoba nazywająca siebie „Sprzymierzeńcem” oferuje upadającej Trzeciej Rzeszy COŚ mogącego zmienić globalny układ sił. Warunek jest jeden. Miejscem przekazania depozytu ma być odpowiednio przygotowany podziemny obiekt w Górach Sowich.

Mija osiemdziesiąt lat.

Pod koniec 2025 roku na trop zagadki wpada jeden z dziennikarzy śledczych. Maciek szybko orientuje się, że zagadkowy depozyt nie tylko trafił w ręce Niemców, ale najpewniej wciąż spoczywa w zamaskowanych podziemiach projektu „Riese”. W jeszcze większą konsternację wprawia go informacja, że sprawą „Sprzymierzeńca” interesuje się także polski prezydent. Tajemniczy depozyt ma być bowiem kluczowy dla bezpieczeństwa narodowego Polski. Rozpoczynając poszukiwania ukrytych podziemi Maciek nie wie, że skrywana w nich zagadka już niebawem wpłynie na losy całej ludzkości...

Tyle wstępnych informacji. Nie dajcie się im zwieść, podpowiem.

A żeby sprawę dodatkowo skomplikować, to dorzucę jeszcze takie oto stwierdzenie: „Od dekad wysyłamy w kosmos informacje w poszukiwaniu obcej inteligencji. Twierdzimy, że Wszechświat milczy. A co, jeśli się mylimy? Może Wszechświat wcale nie milczy, tylko my jesteśmy głusi na najbardziej doniosły sygnał?”.

Teraz to już na bank wiecie, co ukryto w podziemiach, czym tak podekscytowali się w marcu 1945 roku Niemcy. Jednym słowem, co miał im przekazać „Sprzymierzeniec”.

W tym miejscu muszę Was przeprosić. Śmiem twierdzić, że jednak jeszcze nie poznaliście prawdy. Na pocieszenie dodam, że nie tylko Wy. Podobnie przez wiele stron „Sprzymierzeńca” po omacku błądzi także Maciek. Zagadka, którą ma wyjaśnić, jest niczym lustrzany labirynt...