Czy ukryta w
podziemiach „Riese” tajemnica zapobiegnie wybuchowi Trzeciej Wojny Światowej? To
przewodnia myśl wywiadu ze mną, jaki dwa dni temu ukazał się na blogu
„Przystanek Dolny Śląsk”. Rozmowa dotyczy wątków, jakie poruszyłem w moim
thrillerze fantastycznonaukowym „Sprzymierzeniec”.
- Po dwudziestu
pięciu latach pisania publikacji popularnonaukowych wydajesz nagle swoją
debiutancką książkę beletrystyczną. Do tego nie jest to powieść historyczna,
lecz thriller fantastycznonaukowy. Co stało za taką decyzją?
B.R.: Powodów było kilka. Po pierwsze, od zawsze chciałem napisać
powieść. By się sprawdzić, ale też, by móc nie trzymać się twardych reguł
publikacji popularnonaukowych. Po drugie, o czym zapewne wielu Czytelników
moich książek nie wiedziało, mam bardzo szerokie zainteresowania. Wykraczają
one daleko poza tematy, jakie podejmowałem dotąd w moich śledztwach: tajemnice
Gór Sowich, rola tajnych wojskowych projektów w generowaniu relacji o UFO, czy
tajemnice prac nad tajnymi broniami w Trzeciej Rzeszy.
- To właśnie te
„inne” tematy stały się podstawą do stworzenia intrygi opisanej w
„Sprzymierzeńcu”?
B.R.: Dokładnie tak. Moja fascynacja otaczającymi nas, ludzkość,
tajemnicami trwa nieprzerwanie od piątego roku życia. Oczywiście wraz ze
zdobywaną wiedzą na wiele pytań udało mi się uzyskać zadowalające odpowiedzi. Pojawiły
się jednak nowe zagadki, jakie nieprzerwanie podsycają mój głód wiedzy. To one
sprawiły, że zdecydowałem się napisać „Sprzymierzeńca”. Są to tajemnice, które
wykraczają daleko poza ramy drugowojennych sekretów, sięgając zarówno w odległe
zakamarki kosmosu jak i w naszą, ludzkości, przyszłość.
- Mimo to akcja
„Sprzymierzeńca” toczy się na Dolnym Śląsku w Górach Sowich. Dlaczego nie w
twoim rodzinnym Krakowie?
B.R.: To pewnie kwestia mojego sentymentu do Gór Sowich. Jak zauważyłeś,
akcja „Sprzymierzeńca”, poza ostatnim czwartym rozdziałem, zasadniczo przebiega
na Gontowej. To szczególne dla mnie miejsce. Kilka lat wraz z Łukaszem Orlickim
z GEMO weryfikowaliśmy zagadkę sztolni numer trzy i ukrytego tam ponoć pod
koniec wojny depozytu. Opisaliśmy nasze śledztwo w książce „Zaginiony konwój do
Riese”. Pisząc powieść beletrystyczną, mogłem pozwolić sobie na nieco swobody.
Stąd też tworząc scenariusz intrygi, niemal od razu zdecydowałem się umieścić
ją w rejonie Gontowej.
- Zagadka
otwierająca twoją powieść jest faktycznie typowo wojenna. W marcu 1945 roku
niemiecki wywiad wojskowy ma otrzymać zaskakującą propozycję. Tajemnicza osoba,
nazywająca siebie „Sprzymierzeńcem”, oferuje chylącej się ku upadkowi Trzeciej
Rzeszy COŚ, mogącego zmienić globalny układ sił. Stawia jednak pewien
warunek...
B.R.: Istotny warunek. Miejscem przekazania depozytu ma być odpowiednio
przygotowany podziemny obiekt w Górach Sowich.
- Czy jest w tym
źdźbło prawdy?
B.R.: To zależy, jak na to spojrzeć. Istnieją pewne dokumenty odkryte
kilka lat temu w praskim archiwum, potwierdzające, że w połowie kwietnia 1945
roku zdecydowano się pilnie wykończyć jeden z podziemnych kompleksów budowanych
na potrzeby projektu „Riese”. Do tego, z dokumentów wynika wprost, że miał być
to obiekt odporny na najcięższe bombardowania. A wszystko po to, jak czytamy w
dokumentach, by ulokować w owych podziemiach magazyn z bronią.
- Jednym słowem
zaczynasz swoją powieść od typowej wojennej zagadki. Mamy ukryte podziemia,
jakiś depozyt, zagadkowego „Sprzymierzeńca”, który z sobie tylko wiadomych
powodów chce pomóc Trzeciej Rzeszy. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach
twojej książki można pomyśleć, że dalsza część akcji przebiegać będzie w ten,
nazwijmy to, szablonowy sposób. Tymczasem...
B.R.: Dość szybko okazuje się, że fakty wyglądają zupełnie inaczej, a
skryta od czasów drugiej wojny w podziemiach na Gontowej tajemnica ma inny
wymiar. W tym miejscu zaczyna się właściwa akcja mojej powieści – ta już typowa
dla książek fantastycznonaukowych.
- Dodajmy tu może,
że akcja twojej książki toczy się jesienią w 2025 roku. W Polsce mamy już
nowego prezydenta, a Rosja decyduje się wykorzystać fakt wyjścia Stanów
Zjednoczonych z NATO.
B.R.: Nie bez przyczyny zdecydowałem się na taki scenariusz. Widmo
atomowej apokalipsy nigdy nie było tak realne, jak w ciągu minionych kilku lat.
A że w „Sprzymierzeńcu” chciałem nie tylko dać Czytelnikom intelektualną
rozrywkę, ale też poruszyć szereg tematów wartych głębszego przemyślenia, to
jednym z nich jest przerażający scenariusz globalnego atomowego konfliktu.
- Jest też coś
jeszcze. Bo ukryta w podziemiach tajemnica, może temu zapobiec.
B.R.: Tu dochodzimy do jednego z tematów, którym interesuję się od wielu
lat. Ale wyjaśnienie, o co konkretnie chodzi, byłoby chyba zbytnim spojlerem.
- Ostatni, czwarty
rozdział „Sprzymierzeńca” nosi tytuł „Suma wszystkich tajemnic”.
B.R.: Jest to zarazem najważniejszy rozdział w całej książce. To właśnie
w nim ukazuję nie tylko nową, jak sądzę, koncepcję miejsca naszego gatunku we
Wszechświecie. To także rozdział poruszający szereg innych jakże ciekawych
zagadnień. Wspomnę tu tylko kilka: hipoteza ciemnego lasu, paradoks Fermiego,
samoorganizacja materii.
- Jednym słowem są
to zapewne tematy, które zainteresują wszystkich fanów serialu „Problem trzech
ciał”?
B.R.: Nie tylko. W tle jest bowiem jeszcze jeden problem. Bodaj
najważniejszy – sztuczna inteligencja.
- Będzie ciąg
dalszy „Sprzymierzeńca”?
B.R.: Powiem tylko, że dużo nad tym ostatnio myślę...
[KONIEC]
Wywiad ukazał się na blogu "Przystanek Dolny Śląsk".
Tym, którzy trafili tu pierwszy raz, wspomnę jeszcze, że książkę
„Sprzymierzeniec” oraz moje inne publikacje można nabyć na stronie Wydawnictwa
Technol. Czytajcie i odkrywajcie kolejne tajemnice. Zarówno te lokalne (Riese,
Strefa 51, Emilcin), jak i globalne (sztuczna inteligencja, nasze miejsce we
Wszechświecie)!
A na koniec takie miłe słowa, jakie ostatnio otrzymałem kilka dni temu od jednej z
Czytelniczej: „Witam serdecznie. Właśnie kończę czytać „Sprzymierzeńca”. Jestem
pod wrażeniem mądrości, wiedzy i złożenia tego wszystkiego w jedno. Szczerze
polecam tę lekturę”. Bardzo dziękuję Pani Aniu!