czwartek, 18 kwietnia 2024

SPRZYMIERZENIEC (fragment 6)

 

Dzisiaj fragment szósty mojej nowej książki "Sprzymierzeniec"...

 


– Cześć. Też lubisz jesienne spacery po lesie? – skierowane pod jego adresem słowa jasno dowodziły, że został zauważony. Nie mając najmniejszej ochoty na pogawędki, Maciek zaczął błyskawicznie szukać tyleż grzecznego, co stanowczego zakończenia nieoczekiwanego spotkania.

– Dzień dobry – rzucił, siląc się, by w jego głosie nie dało się poznać zdenerwowania. – Dla mieszczucha spacer po lesie, to jedyna szansa, by odpocząć od ludzi – dodał, pełen nadziei, że tym jednym błyskotliwym zdaniem rozwiąże niespodziewany problem.

– Oj, ktoś tu chyba daje mi do zrozumienia, że nie ma ochoty na dalsze pogaduszki – usłyszał w odpowiedzi.

Kolejne kilka sekund Maciek toczył wewnętrzną walkę. Z jednej strony, zdecydowanie chciał mieć spokój podczas swoich poszukiwań, z drugiej zaś myśl, że wyszedł na gbura, mocno go ukłuła. Nie lubił robić nikomu przykrości, zwłaszcza gdy ów ktoś sprawiał sympatyczne wrażenie, a nieznajoma takie właśnie robiła. Miała, jak się szybko zorientował, naprawdę przyjazny i pogodny głos. Nawet sam zarzut, że chce się jej pozbyć, wypowiedziała, bardziej śmiejąc się i obracając to w żart.

– Czasem chyba każdy potrzebuje chwili samotności. Nie traktuj tego osobiście – wyjaśnił Maciek, lekko się przy tym uśmiechając.

Tymczasem nieznajoma znajdowała się już zaledwie kilka metrów od niego. I, jak orientował się z każdym kolejnym jej krokiem, była niezwykle atrakcyjną kobietą.

– Patrycja – powiedziała, zatrzymując się w odległości około metra i wyciągając do niego rękę.

Maciek odwzajemnił uścisk i się przedstawił. Zdał też sobie sprawę, że patrząc w jej śmiejące się oczy, na moment zupełnie zapomniał o celu swojej leśnej przechadzki. Natychmiast się zreflektował i zganił w myślach.

– Wybrałeś osobliwe miejsce na spacer i relaks – odezwała się ponownie Patrycja. – W czasie wojny Trzecia Rzesza prowadziła tu ponoć jakiś supertajny projekt. Zdaniem niektórych badaczy Niemcy chcieli tu wybudować podziemne laboratorium do prac nad jakąś zagadkową bronią. Niedaleko stąd widziałam dwa okratowane wejścia do podziemi. Wyglądają naprawdę groźnie.

– Też coś o tym słyszałem – skłamał Maciek, nie chcą pod żadnym pozorem ujawniać, że sprawą „Riese” zajmuje się od lat i ma na swoim koncie kilka związanych z ową zagadką książek. Czuł, że mogłoby to tylko przedłużyć pogawędkę, a być może doprowadzić nawet do propozycji, aby stał się przewodnikiem po okolicznych pozostałościach wojennego przedsięwzięcia. „Brrrr” – wzdrygnął się na samą myśl o tym, czując równocześnie, że jakaś część jego ciała nie miałaby nic naprzeciw takiej alternatywie. Kobieta z każdą chwilą nie tylko coraz bardziej mu się podobała. Mało tego, jej obecność i mowa ciała sprawiły, że odczuł coś, czego nie zarejestrował u siebie od niemal dwóch lat, gdy jego żona zginęła w wypadku samochodowym.

– Ależ ty jesteś skromny – słowa Patrycji sprawiły, że w głowie od razu zapaliła mu się czerwona lampeczka oświetlająca tabliczkę z napisem „problemy”. – Każdy inny publicysta od razu chwaliłby się swoimi dokonaniami i popisywał wiedzą – dodała, mrugając przy tym porozumiewawczo okiem i uśmiechając się filuternie. Maciek na moment zaniemówił. Otwierał już usta, aby wybrnąć z pułapki, którą sam na siebie zastawił, ale kobieta nie dała mu się odezwać.

– Nie tłumacz się. W sumie to tylko mi zaimponowałeś. Zresztą... ja też nie byłam z tobą całkiem szczera.

– To znaczy? – wydukał Maciek.

– Od razu cię rozpoznałam. Czytałam kilka twoich książek.

– Miło. Interesują cię takie tematy? To raczej problematyka typowa dla mężczyzn.

– Rzeczywiście. Ale mnie, jako socjologa, interesuje mechanizm powstawania współczesnych legend.

– To z „Riese” dobrze trafiłaś – zauważył Maciek, wymieniając w głowie przynajmniej kilkanaście mitów, jakie na bazie szeroko pojętej zagadki „Riese” narodziły się w ciągu minionych dekad. – Zajmujesz się tym zawodowo? – zapytał, próbując tym samym przejść do etapu zebrania o Patrycji choćby pobieżnych informacji.

– Hobbistycznie. Nie muszę pracować. Pokaźny spadek gwarantuje mi zupełną niezależność finansową, ale od lat prowadzę bloga, w którym, korzystając z wiedzy zdobytej na studiach, opisuję różne współczesne mity i legendy. A że dwa miesiące temu przeczytałam twoją książkę, a potem kilka następnych o tej zagadce, to teraz postanowiłam skupić się na „Riese”.

– To będziesz miała co opisywać. Dzięki dziennikarzom i różnym pasjonatom z każdym rokiem przybywa hipotez dotyczących podziemi w Górach Sowich.

– Dzisiaj przybędzie kolejna – zaśmiała się Patrycja, a Maciek ponownie zdał sobie sprawę, że patrząc, jak kobieta się śmieje, zaczyna zapominać o bożym świecie. A już na pewno o zadaniu, jakie miał wykonać na Gontowej. Ponownie zrugał się w myślach. Równocześnie poczuł złość, że do podobnego spotkania nie doszło innym razem, gdy sprawa, jaką się zajmował, nie była tak piląca.

– Kolejna hipoteza? – zapytał, wracając do tematu rozmowy.

– Dokładnie. Wieczorem, po powrocie do Wrocka, zamierzam puścić w sieć teorię, że na Gontowej Niemcy prowadzili także rytuały z wykorzystaniem znaków runicznych. Jestem ciekawa, jak szybko taka hipoteza zostanie podjęta przez innych badaczy i kiedy stanie się kolejnym mitem związanym z „Riese”.

Wzmianka o znakach runicznych wprawiła Maćka w osłupienie. Momentalnie przypomniał sobie o głazie-drogowskazie, na którym wyryty miał być właśnie jeden z nich. Jego zdziwienie najwyraźniej spostrzegła również Patrycja.

– Ejjj, nie będzie to aż takie duże nadużycie z mojej strony – powiedziała, robiąc przy tym zasmuconą minę. – Niecałe dwieście metrów stąd spod ziemi wystaje kamień, w którym ktoś wyżłobił romb. A taki właśnie kształt, jak zdążyłam już sprawdzić, miał jeden ze znaków runicznych. Zresztą... zamiast rozmawiać tutaj, chodźmy w tamto miejsce, to sam zobaczysz zarówno głaz, jak i wyryty na nim znak runiczny – to mówiąc, Patrycja odwróciła się i machnęła na niego ręką. – No chodź, panie pisarzu, spodoba ci się. Poza tym będziesz miał temat na rozdział do kolejnej książki.

[Niebawem ciąg dalszy]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz